![](http://singielnaszlaku.pl/wp-content/uploads/2022/08/20220810_1817571197593579003857029-577x1024.jpg)
![](http://singielnaszlaku.pl/wp-content/uploads/2022/08/20220809_2014283786004439658900182-1024x577.jpg)
Dziś stanąłem przed dylematem egzystencjonalnym. Po nieco pracowitym dniu została godzina do zmroku. Coś trzeba było ze sobą zrobić. W ogrodzie trawa powoli sięga kolan prosząc o strzyżenie, a każdy dzień zwłoki tylko pogarszał sytuację. Wygrało jednak lenistwo. Widząc cudownie błękitne niebo i mając świadomość, że lato wielkimi krokami dobiega końca, postanowiłem jednak pójść na zachód słońca.
Jako, że mam bardzo blisko na Borową, to padło właśnie na nią. Szybkie przebranie, spakowanie plecaka i wypad do Kamińska.
Na parkingu 30 minut do zachodu…. No cóż – na wejście czerwonym nie było czasu. Pozostał czarny szlak, czyli jak to niektórzy nazywają „ścieżka przez mękę”. To 600 metrowe podejście o przewyższeniu 200m. Profil wygląda skromnie, ale w rzeczywistości czuje się jakby się wdrapywało po pionowej ścianie.
![](http://singielnaszlaku.pl/wp-content/uploads/2022/08/obraz-1.png)
Oj, zmachałem się. Momentami żałowałem, że nie koszę jednak trawnika sącząc zimne piwo.
![](http://singielnaszlaku.pl/wp-content/uploads/2022/08/20220809_1952271540990977457350654-577x1024.jpg)
Na szczycie został kwadrans do zachodu
![](http://singielnaszlaku.pl/wp-content/uploads/2022/08/20220809_2006426032683467465602839-577x1024.jpg)
Na wieży, cisza i spokój. Tylko garstka osób podziwiała zachód kończąc buteleczki proseco.
A zachód był cudowny tego wieczoru – rekompensował całe zmęczenie i wyrzuty sumienia, że zaniedbałem ogród.
Szybki powrót, także czarnym. Zimą albo po deszczu tam się zjeżdża na dupie. Dziś mogłem w miarę spokojnie zejść.