Najczęściej mówią na nią „blender”, lub”kawiarka”. Mowa o obecnej wieży widokowej na Śnieżniku.
Pod koniec 19 wieku na szczycie Śnieżnika została wybudowana murowana wieża. Miała postać dwóch baszt.
W takiej formie przetrwała do 1973 r. kiedy to, z powodu braku środków na remont, została wyburzona.
Dopiero w 2021 r. postanowiono od nowa wybudować nową konstrukcję. Wybrany projekt nie zachwyca ani polskich turystów, ani czeskich organizacji ekologicznych.
Nowy obiekt ma mieć oszkloną konstrukcję stalową, a oddanie do użytku planowane jest na 2022. W obliczu zniszczeń po ostatnich wichurach i porównując do tempa budowania podobnych konstrukcji (np. w Szczawnie Zdroju) śmiem stwierdzić, że w tym roku raczej tam nie wejdziemy.
Zastanawiałem się po co, na tak wypłaszczonym i niezalesionym szczycie, jakakolwiek wieża. Właśnie o wypłaszczenie chodzi. na ten moment nie ma możliwości podziwiania panoramy w 360stopniach. Dopiero z około 30 metrów takie widoki są możliwe.
Jak tam wejść i co jeszcze warto zwiedzić?
Wycieczkę najlepiej rozpocząć z Międzygórza. Przed samym rozpoczęciem szlaku znajduje się spory, bezpłatny leśny parking. To miejscówka dogodna także dla rowerzystów MTB. Właśnie tu znajduje się jeden z łatwiejszych singletrack Glacensis. Doskonały dla dzieci i początkujących rowerzystów.
Idąc na Śnieżnik – zaplanujmy piętnastokilometrowy marsz po szutrze, kamieniach, korzeniach, błocie, a do czerwca i po lodzie. Suma przewyższeń nieco ponad 800m.
Najpierw idziemy szeroką drogą pożarową. W kilku miejscach możemy „ściąć” drogę idąc szlakiem czerwonym, lub wydeptanymi ścieżkami leśnymi.
Dla zainteresowanych podrzucam mój ślad GPS.
A tu trasa mapy.cz: https://en.mapy.cz/s/dajepamuro
Droga nie jest trudna, ani też specjalnie atrakcyjna widokowo. Po drodze mijamy co prawda jeden naturalny punkt skalny z widokiem na przełęcz, ale nie ma tam ani spektakularnych górotworów, ani innych obiektów przyrodniczych. Jest jednak natura, cisza, świeże powietrze.
Doskonałym punktem odpoczynku jest Schronisko „na Śnieżniku” Znajduje się 30 minut przed samym szczytem. Tu warto coś przekąsić. O ile niegdyś kuchnia nie była owiana dobrą sławą, tak teraz z czystym sumieniem polecam. Jedzenie mają tam wyjątkowo smaczne. Ceny wolałbym przemilczeć, ale chyba wypada Was ostrzec (45zł – drugie danie – kotlet z ziemniakami i surówką, 20zł – zupa z trzema kromeczkami chleba). Na obronę tych kwot powiem, że wszystko przepyszne, a porcje spore.
Stąd, wg. drogowskazów pozostało nam 200metrów przewyższenia i 45minut marszu na sam szczyt Śnieżnika. Szlak jest obecnie remontowany, bardzo zabłocony, ale idzie się całkiem przyjemnie
Po 30 minutach jesteśmy na szczycie. Tam dumnie stoi wspomniany na początku stalowy potworek. Jako fan konstrukcji i wież widokowych cieszy mnie sam fakt istnienia tego obiektu, jednak jego wygląd zostawię bez komentarza.
Schodząc około 200m w dół czerwonym szlakiem, natrafiamy na źródło rzeki Moravy, ruiny czeskiego schroniska księcia Lichtensteina, a zaraz obok nich bardzo wdzięczną rzeźbę Słonika.
Słonik to czeski symbol Śnieżnika. Uwielbiany przez turystów. Powstał na dwudziestolecie powstania wspomnianego schroniska. Podobno przynosi szczęście.
Jako rasowy samiec musiałem porównać kto ma większą trąbę. Pomimo posiadania niemałej, przegrałem