Żeby tradycji stało się zadość – w sobotę pomalowaliśmy pisanki i byliśmy w kościele poświęcić pokarmy. Z roku na rok święta tracą na swojej magii. Córki nie są już tak rozentuzjazmowane, pisanki pomimo, że nadal kolorowe, to jakoś czegoś im brakuje. Wyjście do kościoła też jakby przymuszone. Może to taki wiek, może takie czasy. Jeszcze chwila i córki będą wpadać na obiad z życzeniami, jeszcze moment i święta będą spędzać ze swoimi partnerami w ciepłych krajach. Taka kolej rzeczy. Tymczasem czerpię ze wspólnych chwil ile tylko mogę.
W tym roku opieka nad dziećmi przypadła mi na poniedziałek, więc w niedzielę po rodzinnym śniadaniu, kręciłem się jak owsik, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Pogoda sprzyjała, więc góry wzywały. Na Karkonosze, było za późno, ale skoro „za płotem” mam Góry Wałbrzyskie, to nie ma co kombinować i gdzieś dalej jeździć.
Hasło rzucone koledze spotkało się z entuzjazmem, więc o 16:00 ruszyliśmy na krótką wycieczkę w okolicy Wołowca i Borowej.
Wystartowaliśmy szlakiem czarnym z okolicy Biedronki. Delikatnie modyfikując poniższą trasę.
Zmiany polegały na ominięciu Przełęczy Szypkiej, zejściu ze szlaku niebieskiego na szlak czerwony, aby „zaliczyć” punkt widokowy z drugim krzyżem, oraz podejście na Borową szlakiem czerwonym zamiast czarnym. Dokładny szlak GPX opublikuję tu: LINK WKRÓTCE
Jak już wcześniej pisałem, nie wszyscy wiedzą, że w okolicy Wołowca są dwa krzyże pamiątkowe. Czyż Wielkanoc to nie dobry moment, aby dotknąć obu?
Zwieńczeniem wycieczki był zachód słońca podziwiany z wieży widokowej na Borowej. Zmarzliśmy tam niemiłosiernie. Niby dzień był słoneczny, niby wiatr słaby, ale odczuwalna temperatura oscylowała w okolicy 4°C
Powrót to dla mnie nowy szlak. Tym razem kolega był moim przewodnikiem. Żółty szlak to bardzo łatwa droga. Praktycznie cały czas w dół. Niestety zmierzch i bolące kolano nie pozwoliły na wejście na Zamkową Górę. To punkt do odwiedzenia następnym razem,
Poniedziałkowy poranek, to ukrywanie w ogrodzie kinderniespodzianek i przygotowywanie pułapek, którymi były balony z wodą. Jak co roku było mnóstwo frajdy przy szukaniu, a pułapki sprawiły córkom jeszcze więcej uśmiechu.