Pierwszy Weekend marca był bardzo aktywny. Towarzysko i fizycznie.
Po imprezie sylwestrowej Kazik wpadł na pomysł świętowania Dnia Kobiet. Rzucił hasło i pozbierał pomysły gdzie by tu pojechać. Znalazłem kilka ciekawych miejscówek. Część była porezerwowana, część za droga, a dodatkowo do końca nie wiedzieliśmy ile osób docelowo się zadeklaruje i finalnie przyjedzie. To nieco komplikowało organizację, której dzielnie podjął się Łukasz. Podołał w 150%
Plan był aby pochodzić po górach, zapewnić dzieciom atrakcje, a wieczorem dorosłym 😉
Były labirynty na Szczelińcu, zjeżdżanie na tyłkach po oblodzonych scho…da..da..da..ch. Był pyszny obiad, ognisko, a wieczorem integracja na parkiecie, przy stołach zastawionych przekąskami i rożnego rodzaju napitkami.
Tu miało być zdjęcie z parkietu, ale nie mam takiego, gdzie jestem sam, a nie chcę publikować wizerunków osób, które mogłyby sobie tego nie życzyć
Jak już nastała pora, gdy muzykę wypadało wyłączyć, a nogi odmówiły posłuszeństwa, integrację zakończyliśmy Nieczystą Grą w kości 😉
Niedziela rano, to szybkie wyjście na Szczeliniec na wschód Słońca. Oprócz mnie, poszły jeszcze dwie osoby. Niestety aura nie pozwoliła na obserwację tego zjawiska.
Udało nam się wejść na tyle szybko, że miałem jeszcze czas na drzemkę.
O 6:30 było takie zachmurzenie, że Wschód mógł nam co najwyżej pokazać kompas. Słońce tego dnia nie wyszło ani na chwilę.
Później śniadanie, szybkie pakowanie i wyjście na szlak w Białe Skały.
Niestety nie wszyscy mieli na tyle czasu, aby przejść całą pętelkę. Niektórzy doszli tylko do czaszki, by czym prędzej wracać do domu. Nie każdy ma tyle szczęścia, że mieszka w górach.
Wszyscy bezpiecznie dotarli do domów i zastanawiają się kiedy kolejna integracja