Dziś stanąłem przed dylematem egzystencjonalnym. Po nieco pracowitym dniu została godzina do zmroku. Coś trzeba było ze sobą zrobić. W ogrodzie trawa powoli sięga kolan prosząc o strzyżenie, a każdy dzień zwłoki tylko pogarszał sytuację. Wygrało jednak lenistwo. Widząc cudownie błękitne niebo i mając świadomość, że lato wielkimi krokami dobiega końca, postanowiłem jednak pójść na…